Publikacja ,Pozwólcie dzieciom!”

jest skierowana do rodziców, katechetów i duszpasterzy. Jej głównym celem jest pomoc w odkrywaniu duchowości małego dziecka i propozycja programu przygotowań do Wczesnej Pierwszej Komunii Świętej. Program zawiera podstawy teoretyczne, program przygotowań z tematami, celami i zadaniami na poszczególne tygodnie dla dzieci i rodziców. Są również praktyczne wskazówki dotyczące religijnego wychowania dziecka.

Chrystus powiedział do apostołów Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im (MK 10,14). Ewangelia mówi o oburzeniu Pana Jezusa wobec tych, którzy chcieli udaremnić dzieciom kontakt z Nim. Te słowa Kościół zawsze odnosił do praktyki sakramentu chrztu świętego udzielanego niemowlętom i do Komunii Świętej. Chcemy pomóc rodzicom w spełnianiu pragnienia Chrystusa, jakie ma on wobec ich dzieci. Jednocześnie chcemy im uświadomić, że to na nich, rodzicach, spoczywa obowiązek przygotowania dziecka do przyjęcia sakramentów świętych.

61468jpg

Strona internetowa z informacjami o wczesnej I Komunii Świętej.




WCZESNA PIERWSZA KOMUNIA ŚWIĘTA

 Wprowadzenie do książki ,,Pozwólcie dzieciom”

 ks. Marcin Węcławski

 

Oddajemy w ręce czytelników opracowanie, które może być pomocne w przygotowaniu dzieci do wczesnej I Komunii Świętej. Adresatami są przede wszystkim rodzice, dalej katecheci i duszpasterze.

Zauważamy w Polsce obok malejącej liczby wiernych obecnych na niedzielnych Mszach Świętych i postępującej obojętności religijnej coraz liczniejszą grupę młodych małżeństw i rodzin związanych z różnymi ruchami duchowej odnowy. Ci rodzice świadomie przeżywając swoją wiarę, chcą by ich dzieci mogły wcześniej przystąpić do spowiedzi i Komunii Świętej. Sami często przystępując do sakramentu eucharystii spotykają się z prośbą swoich dzieci, które chcą też, tak jak mama i tato przyjmować Pana Jezusa. Pragnienia dzieci i rodziców nie są tylko ich osobistymi pragnieniami. Chrystus powiedział do Apostołów:

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im

(Ewangelia św. Marka 10,14). Ewangelia wręcz mówi o oburzeniu Pana Jezusa wobec tych, którzy chcieli udaremnić dzieciom kontakt z Nim. Te słowa Kościół zawsze odnosił do praktyki sakramentu chrztu świętego udzielanego niemowlętom, a także w odniesieniu do Komunii Świętej (św. Pius X i św. Jan Paweł II). Obyśmy nigdy naszymi arbitralnymi decyzjami nie wywołali oburzenia Pana Jezusa!

Chcemy więc pomóc przede wszystkim rodzicom w spełnieniu pragnienia Chrystusa jakie ma wobec ich dzieci. Jednocześnie chcemy uświadomić im, że to na nich, rodzicach spoczywa obowiązek przygotowania dziecka do przyjęcia sakramentów świętych.  

 

Kiedy dziecko posłać do I Komunii Świętej?

 W Polsce najczęściej dzieci przystępują do I Komunii Świętej w trzeciej klasie szkoły podstawowej, w wieku 8 – 9 lat. Termin ten jest podyktowany przede wszystkim względami katechetycznymi. Wśród odpowiedzialnych za katechezę panuje przekonanie, że w praktyce niemal cały ciężar przygotowania dzieci do pełnego udziału we Mszy Świętej spoczywa na duszpasterstwie parafialnym i katechezie szkolnej. Chęć możliwie długiego oddziaływania katechetycznego na dzieci podyktowała takie rozwiązanie.

Stoi ono jednak w sprzeczności z obowiązującym w Kościele Prawem Kanonicznym. Kodeks Prawa Kanonicznego mówi o odpowiedzialności moralnej człowieka do siódmego roku życia (możliwość popełnienia grzechu ciężkiego przez dziecko – kanon 97). Choć prawo Kościoła nie podaje wprost wieku, w którym dzieci mają przyjąć Najświętszy Sakrament, to zaznacza jednak wyraźnie że:

dzieci, po dojściu do używania rozumu, zostały odpowiednio przygotowane i jak najszybciej posiliły się tym Bożym pokarmem

(kanon 914) i:

Dzieci wtedy można dopuścić do Komunii Świętej, gdy posiadają wystarczające rozeznanie i są dokładnie przygotowane, tak by stosownie do swojej możliwości rozumiały tajemnicę Chrystusa oraz mogły z wiarą i pobożnością przyjąć Ciało Chrystusa

(kanon 913). Oficjalna interpretacja tego kanonu mówi o siódmym roku życia.[1]

Ponieważ mamy do czynienia z człowiekiem, który rozwija się indywidualnie trzeba przyjąć ten wiek jako pewne uśrednienie.

Wiara nasza jest rozumna i do świadomego przyjęcia sakramentu pokuty i eucharystii potrzebny jest pewien zasób wiedzy i zdolności intelektualnej. Błędem jest jednak przesadne akcentowanie wiedzy i urządzanie dzieciom egzaminu poprzedzającego spowiedź i Komunię Świętą. Jesteśmy świadkami coraz szybszego dojrzewania intelektualnego dzieci. W wieku przedszkolnym uczą się języka angielskiego i obsługi komputera. Są zdolne aby poprzez odpowiednio prowadzoną katechezę przygotować się do przyjęcia sakramentów. Często przywoływany argument: Czy takie małe dzieci rozumieją czym jest eucharystia? – jest argumentem chybionym. Wszyscy: dorośli i dzieci stajemy wobec tajemnicy, której nigdy na ziemi nie zrozumiemy. Tu trzeba wiary serca. Taką właśnie żywą wiarę mają odpowiednio formowane dzieci.

Na podstawie wieloletnich doświadczeń możemy z cała pewnością stwierdzić: dziecko pięcio – sześcioletnie po odpowiednim przygotowaniu może zgodnie z wymaganiami Kościoła godnie przyjmować Komunię Świętą. Nie mówimy tu o przywileju dla dziecka, ale o prawie dziecka i prawie rodziców do sakramentów w wieku lat siedmiu, a w myśl wskazań św. Piusa X i św. Jana Pawła II o prawie do Komunii Świętej przed siódmym rokiem życia.[2]

Nie wymieniamy tu owoców duchowych takiego rozwiązania – są oczywiste.

 

 

Kto ma przygotowywać dziecko?

Zwyczaj przyjęty w Polsce powierza przygotowanie dziecka do sakramentu pokuty i eucharystii księdzu proboszczowi, który jest odpowiedzialny za zorganizowanie katechezy szkolnej i parafialnej. Takie rozwiązanie wydaje się być dogmatem – zasadą nienaruszalną.

Tymczasem dogmaty dotyczą prawd wiary a nie praktyki duszpasterskiej. Przywołajmy jeszcze raz wskazania Kodeksu prawa Kanonicznego:

Jest przede wszystkim obowiązkiem rodziców oraz tych, którzy ich zastępują, jak również proboszcza troszczyć się, ażeby dzieci, po dojściu do używania rozumu, zostały odpowiednio przygotowane i jak najszybciej posiliły się tym Bożym pokarmem, po uprzedniej sakramentalnej spowiedzi

(kanon 914). I oficjalna interpretacja tego przepisu:

Obowiązek przygotowania dziecka do Komunii Świętej spoczywa na rodzicach, a jedynie pomocniczo na proboszczu. Zdanie proboszcza przeważa w podejmowaniu decyzji negatywnej o niedopuszczeniu do Pierwszej Komunii Świętej, jeśli brak odpowiedniego przygotowania. Niemniej jednak proboszcz nie może odmówić, jeśli rodzice - których obowiązek jest pierwszorzędny - przedstawią swe dziecko odpowiednio przygotowane.[3]

A więc zasadą Kościoła nie jest katecheza parafialna i szkolna, ale katecheza domowa, rodzinna. Katecheza szkolna i przy parafialna jest bardzo ważnym uzupełnieniem, ale tylko uzupełnieniem i ma funkcję pomocniczą. O wierze i formacji religijnej dziecka decydują rodzice. To jest ich obowiązek i ich prawo wynikające z powołania do rodzicielstwa i z sakramentu bierzmowania. Dlatego w przygotowaniu dziecka do Komunii Świętej w większym stopniu trzeba położyć akcent na katechezę rodziców niż dzieci. Oni są bowiem niezastąpionymi katechetami.

Doświadczenie pokazuje, że rzeczywisty wkład w przygotowanie dziecka do I Komunii świętej ze strony duszpasterzy i katechetów jest niewielki. Także wtedy, kiedy bardzo gorliwie spełniają swoją służbę. Decydujący jest wkład rodziców. Można to obrazowo tak opisać: dzieci do Komunii Świętej w 5% przygotowuje ksiądz, w 5% katechetka (także ci najgorliwsi i najzdolniejsi) w 90% rodzice. Niestety coraz częściej zupełnie brakuje owych 90%, albo wkład rodziców jest niewielki. Jeśli rodzice nie ewangelizują dzieci i sami nie mają żywej wiary, na nic zda się mozolna praca duszpasterska. Jak to ujął przed laty mistyk i duszpasterz o. Piotr Rostworowski nie doszło w wyniku działań katechetycznych do wszczepienia gałązek w pień Chrystusowy, a jedynie do ich przywiązania sznurkiem.[4]

Efekty w dniu samej uroczystości wydają się znakomite. Dzieci recytują warunki i formułę spowiedzi oraz inne modlitwy (wcześniej „zdały” je przed katechetką), gromko śpiewają, uroczystość wypadła imponująco. Niestety często jest to tylko „piana”, która kiedy opadnie nie pozostawia po sobie większego śladu.

Rodzi się pytanie, co z takim stanem rzeczy należy uczynić? Czy nie trzeba wrócić do metody opisanej w Ewangelii i Dziejach Apostolskich? Pan Jezus katechizował rodziców i błogosławił dzieci. My w naszej praktyce duszpasterskiej często czynimy na odwrót. Apostołowie nie organizowali katechezy dla dzieci. Ewangelizowali dorosłych. Stąd rodzi się pilny postulat katechizacji dorosłych, w tym wypadku rodziców pierwszokomunijnych. Doświadczenie pokazuje, ze właśnie zaangażowanie rodziców w przygotowanie własnego dziecka do przyjęcia przez nie sakramentów owocuje dużym wzrostem ich osobistej wiary.

Książka ta jest praktycznym podręcznikiem dla rodziców chcących przygotować dziecko do Komunii Świętej a zarazem pomocą w ich prośbie do proboszczów i biskupów o pozwolenie na przystąpienie dziecka do sakramentu pokuty i eucharystii.

 


[1]Kodeka Prawa Kanonicznego – Komentarz, Wolters Kluwer, Kraków 2011

[2]Dekret Quam singulari wydany z polecenia św. Piusa X 08.08.1910 Św. Jan Paweł II: Przemówienie do duchowieństwa Tarnów, 10.06.1987; Katecheza środowa 17.08.1994 L’ Osservatore Romano 11/94; Wstańcie, chodźmy! Wydawnictwo św. Stanisława Biskupa, Kraków 2003, str. 83

[3]Kodeks Prawa dz. cyt.

[4]Piotr Rostworowski OSB „W szkole modlitwy” Wydawnictwo Benedyktynów Tyniec 2011 str. 22 i 23





ROZWIJANIE DUCHOWOŚCI MAŁEGO DZIECKA

Beata Nadolna

 

            Dziecko jest cudem. Do spraw oczywistych przyzwyczajamy się najszybciej, a tymczasem warto spojrzeć na małe dzieci w sposób głębszy, poważny i uświadomić sobie potencjał, jaki w nich drzemie.

        Co widzimy patrząc na małe dziecko? Może jego nieporadne ruchy, rozlewanie zupy, ciągłe zadawanie pytań, ogromne przywiązanie i bezwarunkową miłość do rodziców, ciągłą gotowość do zabawy (również o 6.00 rano w sobotę), rozwojowy egocentryzm, dużą wrażliwość uczuciową, wielką wyobraźnię. Ale czy dostrzegamy, co dzieje się w jego głębi, w sercu, pod tą powierzchownością?

        Pierwsze lata życia decydują o całym życiu. Jakże często  o tym się zapomina i lekceważy dzieciństwo! Lekceważąc dzieciństwo, lekceważy się przyszłość. Dotyczy to nie tylko rozwoju sfery intelektualnej, społecznej, czy emocjonalnej dziecka, ale przede wszystkim duchowej. Małego człowieka można porównać do pąka kwiatu. Wszystko, co najpiękniejsze jest w środku. Od tego jak będzie podlewany, na jakiej ziemi dorasta, ile słońca otrzyma zależy jego wzrost. To samo dotyczy życia duchowego. Rodzice nie mogą dać dziecku  wiary, ponieważ jest darem Bożym, ale mogą budować jego wiarę. Pierwszym, najważniejszym krokiem jest ich żywa relacja z Panem Bogiem i ich wiara w Jego miłość.

Jak rozpoznać, że dziecko prowadzi życie duchowe? Małe dzieci nie potrafią jeszcze wszystkiego nazwać i wydobyć na poziom świadomości. Ponadto, potrzebne są odpowiednie bodźce, doświadczenia, przeżycia, aby pomóc dziecku wyrazić to, co czuje. Potrzeba  nadprzyrodzonego spojrzenia dorosłych  i otwarcia oczu wiary (mamy, taty, babci, dziadka, katechety itd.). Im młodsze jest dziecko (czas niemowlęctwa do około drugiego roku życia), tym większy kontakt dziecka ze światem nadprzyrodzonym. Im dziecko bardziej jest świadome siebie, otoczenia i świata, który go otacza, tym bardziej ten naturalny kontakt z Panem Bogiem, Aniołami, świętymi, Matką Bożą traci, na rzecz świadomej relacji (jeśli przekazują ją swą postawą i modlitwą rodzice). Jakże wielkim, powszechnym błędem jest przekonanie, że dziecko nic nie rozumie. Owszem, więcej przeczuwa niż rozumie, ponieważ to uczucia i emocje są dla niego decydujące, ale to co nadprzyrodzone, duchowe jest dziecku bardzo bliskie. Można to dostrzec również na podstawie pytań, które dziecko zadaje. Jest ono bliższe  rzeczywistości nadprzyrodzonej niż człowiek dorosły. Być może, między innymi, dlatego Pan Jezus w Ewangelii daje dziecko dorosłym za wzór do naśladowania (a nie odwrotnie). Zadaniem i wielkim przywilejem rodziców jest pomóc dziecku otwierać serce i rozkwitać. Wspólna modlitwa od                                                                                                                 momentu urodzenia się dziecka (a nawet jeszcze wcześniej, ponieważ w łonie matki dziecko słyszy dźwięki, rozpoznaje głosy), opowiadanie o życiu Pana Jezusa, obrazy przemawiające do serca, traktowanie Pana Boga jak najlepszego Ojca, pozdrawianie Jezusa ukrytego w Tabernakulum w kościele – to tylko niektóre środki do tego celu.

         W wieku przedszkolnym wyraźne zainteresowanie dziecka światem baśni to tak naprawdę tęsknota za światem niewidzialnym. Jednak pięcio- czy sześciolatek doskonale dostrzega różnicę między bajką, a np. opowiadaniami biblijnymi. To doskonały czas na budowanie przyjaźni z Panem Jezusem i przygotowanie do życia Eucharystią.

         

Dzieci wierzą i ufają bez zastrzeżeń. Kochane, uczą się kochać. My, dorośli możemy wiele się od nich nauczyć.

 

Ks. Aleksander Woźny „Oddaj Matce Bożej swoje dziecko”

 

Szczególne miejsce w koncepcji wychowawczej ks. Aleksandra Woźnego zajmuje praktyka oddania przez rodziców dziecka Matce Bożej. Nie oddania go pod opiekę Maryi, lecz oddania w pełnym sensie, całkowicie, na własność. Nie chodzi tu też o gotowość zrobienia czegoś niezwykłego dla uczczenia Maryi, lecz raczej o gotowość przyjęcia Jej wielkiego daru dla nas i naszego dziecka.

        Myśl o oddaniu dziecka Matce Bożej może wydawać się zrazu zaskakująca. Sam Autor w pierwszym zdaniu poświęconej tej sprawie nauki stwierdza: „Trudno nam często to zrozumieć”. W istocie rzeczy nie chodzi tu jednak o nic innego, jak o pełną realizację zobowiązań wynikających z ochrzczenia dziecka. Chrzest, o który proszą rodzice, jest przecież oddaniem dziecka Bogu, wyborem Boga, a wyrzeczeniem się zła i tego, co do zła prowadzi – przede wszystkim egoizmu i pychy.

        Pozornie trudna droga oddania dziecka Maryi, a przez Nią Bogu, okazuje się dla tych, którzy na nią wchodzą, drogą najprostszą i najpewniejszą. Dla tych, którzy się jej lękają, ważne jest najpierw nieodrzucanie jej z góry, niezamykanie jej przed sobą. A potem ważny jest pierwszy krok – wejście z pomocą Bożą na tę drogę. Doświadczenie uczy, że staje się ona z czasem coraz łatwiejsza, jaśniejsza i bardziej oczywista. Jest wielu szczęśliwych z tego, że tą drogą w wychowaniu swych dzieci poszli; nie ma z pewnością nikogo, kto by tego żałował.

        Naukę ks. Woźnego o oddaniu dziecka na własność Matce Bożej podajemy w formie skróconej, według zapisu dokonanego „na żywo” przez słuchaczy konferencji.

 

        To, co powiem, jest rzeczą bardzo ważną, lecz trudno nam to często zrozumieć...

        Miłość jest najważniejszą cnotą. Człowieka można kochać prawdziwie tylko przez Boga. Tak jest naprawdę.

        Od kogo może grozić twemu dziecku – obojętnie czy ma rok, 5 lub 19 1at albo jeszcze się nie narodziło – największe niebezpieczeństwo? Od ciebie jako matki. Jeśli ktoś obcy będzie twe dziecko namawiał do złego, to dziecko może się oprzeć. Jeśli zły duch będzie je kusił, to choć raz i drugi upadnie, ale potem się dźwignie. Lecz jeśli to będzie pokusa od ciebie, trudno mu będzie uwierzyć, że namawiasz do złego i pójdzie za tym...

        Kiedy takie niebezpieczeństwo grozi dziecku z twojej strony? Jeśli więcej niż swoje dziecko będziesz kochała siebie. Jeśli nie będziesz umiała obchodzić się z duszą twego dziecka, możesz je tak wypaczyć, wyrządzić dziecku taką krzywdę, że nie będziesz już w stanie jej naprawić.

        Jeśli szczerze popatrzysz w siebie, to po czasie przyznasz, że największą krzywdę swemu dziecku wyrządziłaś sama. Nie chciałbym cię oskarżać, ale ci serdecznie współczuję... Znam wiele starszych matek, które to teraz przyznają.

        Twoje zaślepienie pochodzi z miłości własnej. Powinnaś się koniecznie wyrzec siebie. Pan Bóg dał ci prawo do dziecka, ale ty sama możesz ze swoich praw zrobić najgorszy użytek. Pozory mogą być inne, ale na dnie duszy będziesz miała siebie na myśli. Choć masz do twego dziecka prawo, chciej z niego dobrowolnie zrezygnować. Oddaj twe dziecko Matce Bożej i proś, aby Ona oddała je Panu Jezusowi. Może ty już wypaczyłaś charakter twego dziecka, ale Ona to zmieni i takie już „naprawione”, wychowane, „umyte i uczesane”, odda Panu Jezusowi.

        Nieraz spotkałem w życiu takie dusze, które były nieskalane miłością własną. Domyślałem się słusznie, że były one przez swe matki już w łonie oddane Matce Bożej. Bo ziemska matka tak swego dziecka wychować nie potrafi.

        Gdy oddasz swe dziecko Matce Bożej, nie ma niebezpieczeństwa, że będziesz kochać nie je, lecz siebie. Jeśli oddasz prawdziwie swe dziecko Matce Bożej, pozostaną ci obowiązki, ale nie prawa... Nie lubisz, jak ktoś obcy wtrąca się do twego dziecka. Gdy mu ktoś zwróci uwagę, to się obrażasz. To jest miłość własna. Teraz masz się do swego dziecka odnosić tak, jak do dziecka nie twojego, tylko do dziecka Najświętszej Maryi Panny: z pieczołowitością i uszanowaniem. Przedtem zdawało ci się, że przed nikim nie odpowiadasz za swoje dziecko. Teraz wiesz, że odpowiadasz przed Matką Bożą.

        O ile dziecko jest już na tyle rozumne, powiedz mu to jasno i otwarcie, że jego Matką jest teraz Matka Boża. To będzie dla twego dziecka wielkim przeżyciem, gdy je zaprowadzisz przed ołtarz i powiesz mu to szczerze. Powtarzaj mu to często...

        Jeśli zaczniesz wprowadzać to w życie, przekonasz się sama, zadziwisz. Będziesz widziała u dziecka wielkie zmiany, choć może zechce ono je przed tobą ukryć. Tym większe będzie twoje zwycięstwo... Przekonasz się, że Matka Boża wszystko może. Także to, czego ty byś nie potrafiła. Zrozumiesz, oddając je Matce Bożej, że okazałaś swemu dziecku największą miłość i kiedyś ze spokojem będziesz mogła zamknąć oczy w przekonaniu, że dzieci twe nie są sierotami, ale mają Matkę...

        Wiem, jak trudno się przełamać i tak prawdziwie oddać swe dziecko na własność Matce Bożej. Chciałbym ci w tym pomóc, wykazując jak wielkie dobra wynikają z tego dla twego dziecka. Drugiego takiego dziecka, jakim jest twoje, nie ma na świecie i nie będzie do końca świata. „Ona myśli, że takiego dziecka jak jej nie ma na świecie” – mówią ludzie przeczulonym matkom. Ale to jest prawda! Jak nie ma dwóch równych listków na drzewie, dwóch równych ludzi na ziemi ani w niebie, tak nie ma dwojga równych dzieci. Wcale nie jesteś w błędzie, kiedy mówisz, że drugiego takiego dziecka jak twoje nie ma, nie było i nie będzie. Oczywiście nie możesz tego przypisywać sobie. Tylko Pan Bóg jest zdolny do tak indywidualnego traktowania ludzi.

        Matka chce swoje dziecko tak ociosać, jak sobie wymarzyła i wymyśliła na wzór jakiegoś innego dziecka, a tymczasem Bóg chciał inaczej. Ty sama masz przecież umysł i serce ograniczone. Gdy swoje dziecko oddasz zupełnie pod wpływ Matki Najświętszej, możesz być pewna, że będzie ono wychowane i potraktowane zupełnie indywidualnie, będzie jedno na całym świecie.

        Gdy matka ma więcej dzieci, to uczy się nie tylko na pierwszym, ale i na trzecim, i na piątym. Każde bowiem dziecko jest inne; nawet bliźnięta urodzone tej samej godziny i wychowane w tych samych warunkach są różne. Ale to tylko Bóg umie sprawić, że każdy ma coś indywidualnego, innego. Nam się często wydaje, że to jest ładne, gdy wszyscy są równi, równo umundurowani. A to wcale nie jest ładne. Tylko my nie umiemy dać nic innego, nowego.

        Nie podejmuj się wychowywać dziecka sama, bo możesz pozbawić dziecko tego, co jest u niego piękne. Przecież nie możesz umieć wszystkiego, co do wychowania jest potrzebne. Nawet gdybyś była profesorem psychologii, jeszcze nie wiedziałabyś wszystkiego i nie mogłabyś wziąć na siebie całej odpowiedzialności. Najlepiej więc zrobisz, gdy oddasz swe dziecko na wychowanie Matce Bożej. Wtedy Ona, zostawiając ci to dziecko, będzie dbała o to, byś ty jak najlepiej to Jej dziecko wychowała. Ona ma na to najróżnorodniejsze sposoby: może ci dać dobrą książkę do ręki, więcej cierpliwości, podsunie dobre myśli... Ile znajdzie środków, abyś ty umiała coraz lepiej to Jej dziecko wychować!... Otrzymasz na pewno natchnienie i będziesz wiedziała, co i jak zrobić.

        Wychowanie człowieka to coś bardzo delikatnego. Chodzi o to, by nie stosować do wszystkiego jednakowych, szablonowych metod, form wychowawczych. Każde dziecko ma inny temperament, inny sposób reagowania i podejścia do ludzi – a matka nie uwzględnia w wychowaniu jego indywidualności, stosuje przymus. Tymczasem tak jak słabo rośnie trawa przyciśnięta cegłą, tak samo wypacza się charakter dziecka pod przymusem.

        Kiedy ktoś przyjdzie do spowiedzi i wyzna grzechy ustalonymi formułami, według szablonowego rachunku sumienia, słowami, którymi spowiada się wielu ludzi, można by być skłonnym dać mu również szablonową naukę... Ale gdy zapytam wpierw Matkę Bożą, co mam takiemu człowiekowi powiedzieć, to zawsze powiem potem coś takiego, co najbardziej do niego pasuje, czego jeszcze nikomu nie powiedziałem. Tak samo i ty: masz się pytać Matki Bożej, czego Ona chce i co masz dziecku powiedzieć. Wtedy przyjdzie ci taka myśl, której jeszcze nigdy nie miałaś. Będziesz wychowywać swoje dziecko pod natchnieniem Matki Najświętszej.

        Największe niebezpieczeństwo ze strony matki grozi dziecku przez to, że chce ona mu narzucać swoją własną wolę. A dziecko buntuje się, zwłaszcza gdy dorasta, gdyż ma też swoje pragnienia i nie lubi przymusu. Gdy oddasz Matce Najświętszej swoje dziecko – jest ono prawie zabezpieczone przed twoim przymusem.

        Nie myśl, że to wychowanie przez Matkę Najświętszą będzie zbyt łagodne. Ty byś już nieraz powiedziała: „A zrób, jak chcesz!” Tymczasem Matka Najświętsza powie ci wtedy: „Nie możesz tak mówić. Nie wolno ci ustąpić. Ja cię tu postawiłam na straży”.

        Jeżeli dziecko będzie czuło, że za tobą stoi Matka Najświętsza, nie będzie się buntować. Tak że twoja powaga wcale na tym nie straci, ale przeciwnie – zyska.

        Chciałbym ci powiedzieć o takiej matce, której proces beatyfikacyjny już się rozpoczął. To matka św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Kiedy umierała, zostawiła Tereskę w wieku pięciu lat. Zdawało się: biedna sierota bez matki. Ale przez to, że matka oddała Bogu wszystkie dzieci, z nieba dobrze wychowała swoje dziecko.[1]

        Czy ty możesz zagwarantować swemu dziecku, że zdążysz je wychować? Że nie umrzesz wcześniej, nim je wychowasz? Jeśli dasz Matce Bożej swobodną rękę w wychowaniu twego dziecka, to masz i możesz liczyć, że jak ciebie nie stanie, Ona sama dziecko ci wychowa i sprawi, że kiedyś razem z nim będziesz mogła chwalić Boga.



[1] Rodzice św. Teresy Ludwik i Maria Azelia Martin zostali kanonizowani 18.10.2015.

 



POWIERZ DZIECKO MARYI 

(Tekst z książki ,,Miłość i autorytet”, rozdz. 52, Beata Nadolna)


        Ksiądz Aleksander Woźny (1910-1983) był duszpasterzem, który często poruszał tematy wychowania dzieci i młodzieży i zwracał uwagę na odpowiedzialność wszystkich za wychowanie przyszłych pokoleń. ,,Fundamentalną zasadą wychowawczą ks. Aleksandra Woźnego było, że dziecko jest własnością Boga, stąd rodzice mają je wychowywać dla Boga. Tak ujmował cel wychowania. Wychowywać można tylko w atmosferze miłości, a miłować prawdziwie tylko w Bogu.”[1]

 

     W 1994 roku wydana została książeczka ,,Wychowanie dla Boga”, w której odnaleźć możemy rozdział pt. ,,Oddaj dziecko Matce Bożej”. Treści w nim zawarte są niezwykle aktualne w dzisiejszym świecie i dają odpowiedź na pytania i troskę rodziców dotycząca zagrożeń, jakie się w nim pojawiają. Czy dziś trudniej dobrze wychować dziecko? Czy jest więcej zagrożeń? Odpowiedź powinna brzmieć – są inne czasy, inne zagrożenia, a dobre wychowanie w każdych czasach wymagało świadomości rodziców, wychowawczego trudu i mądrej, dojrzałej miłości. Kiedy człowiek liczy na własne siły może się przeliczyć i pobłądzić. Kiedy rozumie, że dziecko jest darem i zadaniem od Boga i prosi Go o pomoc, by pomógł mu to zadanie dobrze wypełnić może być pewien dobrze rozumianego sukcesu wychowawczego. Jednym z kroków ku temu jest ofiarowanie dziecka Matce Bożej. ,,Nie oddania go pod opiekę Maryi, ale oddania w pełnym sensie, całkowicie, na własność. Nie chodzi tu też o zrobienie czegoś niezwykłego dla uczczenia Maryi, lecz raczej o gotowość przyjęcia Jej wielkiego daru dla nas i naszego dziecka. W istocie rzeczy nie chodzi tu jednak o nic innego, jak o pełną realizację zobowiązań wynikających z ochrzczenia dziecka. Chrzest, o który proszą rodzice , jest przecież oddaniem dziecka Bogu, wyborem Boga, a wyrzeczeniem się zła i tego, co do zła prowadzi – przede wszystkim egoizmu i pychy.”[2]

 

            Oto droga zmierzająca do oddania dziecka Matce Bożej:

 

  • Przyjęcie prawdy, że dziecko nie jest naszą własnością, ale należy do Boga.
  • Wyzbycie się lęku i obaw związanych z oddaniem dziecka i zrozumienie, że Maryja jest najlepszą Matką i zna nasze dziecko lepiej niż my sami.
  • Uświadomienie sobie własnych niedoskonałości i egoizmu, który może szkodzić dziecku, wyrzeczenie się siebie, miłości własnej. Popełniamy błędy i nie znamy odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące wychowania. Poprośmy Maryję, by zakryła je przed dzieckiem i wypełniła nasze braki.
  • Zrozumienie, że każde dziecko i każdy człowiek jest jeden jedyny na świecie i każdy potrzebuje innego prowadzenia. Maryja wie jak to zrobić.
  • Wypowiedzenie przed Maryją aktu oddania Jej dziecka na własność i wypowiadania tego zawierzenia, zwłaszcza w trudnych chwilach. Na przykład: ,,Maryjo, ja nie wiem jak postąpić, co mojemu dziecku doradzić, ale Ty wiesz. Pomóż mi proszę. Ześlij rozwiązanie”.
  • Nie jesteśmy w stanie chronić dziecka przed różnymi niebezpieczeństwami. Ani teraz, gdy dziecko jest małe (chociaż poświęcamy mu wiele uwagi), ani tym bardziej, gdy będzie starsze i zupełnie samodzielne. Maryja zawsze może je chronić: przed zgorszeniem, niebezpieczeństwem utraty zdrowia, zagubieniem itd. Prośmy o to w momentach, gdy nie mamy kontroli nad dzieckiem.
  • Liczenie na własne siły jest niebezpieczne. Nawet najlepszy pedagog, czy doświadczona matka posiadająca wiele dzieci nie ma pełnej wiedzy wychowawczej i nie zna do końca serca dziecka. Prośmy Maryję o różne wskazówki i konkretne rady. ,,Ona ma na to najróżnorodniejsze sposoby: może ci dać dobrą książkę do ręki, więcej cierpliwości, podsunie dobre myśli… Ile znajdzie środków, abyś ty umiała coraz lepiej to Jej dziecko wychować!.... Otrzymasz na pewno natchnienie i będziesz wiedziała co i jak robić”.[3]
  • ,, Nie myśl, że wychowanie przez Matkę Najświętszą będzie zbyt łagodne. Ty byś już nieraz powiedziała <<A zrób, jak chcesz!>> Tymczasem Matka Najświętsza powie ci wtedy: Nie możesz tak mówić. Nie wolno ci ustąpić. Ja cię tu postawiłam na straży”.[4]
  • Rozważanie życia Maryi z Ewangelii i traktowanie Jej jako najlepszego wzoru wychowawczego pomoże dobrze wychowywać dziecko.

 

 

Zamieszczony poniżej akt oddania siebie Najświętszej Maryi Pannie, św. Ludwika Marii de Montfort, można wykorzystać zawierzając siebie i rozszerzyć tę modlitwę również na zawrzenie Jej dziecka. Można oczywiście wypowiedzieć ten akt własnymi słowami płynącymi z serca lub skorzystać z innej gotowej modlitwy.  Najważniejsze, by tego aktu dokonać i prosić najlepszą Matkę o pomoc we wszystkich sprawach dotyczących wychowania dziecka.

 

 

 

Akt oddania się Matce Bożej

św. Ludwik Maria de Montfort[5]

 

Matko Boża, Niepokalana Maryjo!

Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace,

radości i cierpienia, wszystko czym jestem i co posiadam

Ochotnym sercem oddaję się Tobie w niewole miłości.

Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi świętemu, którego jesteś Matką.

Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie.

Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam.

Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twego Syna i zawsze zwyciężasz.

Spraw więc, Wspomożycielsko wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym Królestwem Twego Syna i Twoim.

Amen.

 

       



[1] Ks. Aleksander Woźny ,,Wychowanie dla Boga”, Oficyna Współczesna we Wrocławiu 1994, str.5.


[2] Tamże, str. 63.


[3] Tamże, str.66


[4] Tamże str. 67


[5] Św. Ludwik Maria de Montfort, ,,Tajemnica Maryi”, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1982, str. 55